niedziela, 17 maja 2015

1.4

Lena nie mogła zasnąć. Tęsniła za domem. Nie chciała być w tej wielkiej, nieprzyjaznej szkole. Nie podobało jej się tu ani trochę. Sześć tygodni już tu jest, sześć bardzo długich tygodni, a wcale nie zdążyła się przyzwyczaić. Wciąż czuła się całkiem obco.

Tysiąc razy wolałaby leżeć teraz w swojej własnej sypialni na poddaszu ciepłego domu otoczonego zielenią. Ze świadomością, że wystarczy tylko zejść po schodkach do salonu by przytulić się do mamy siedzącej nad krzyżówką albo taty przeglądającego najnowszą gazetę sportową.

Tak się ucieszyła, kiedy pod koniec tygodnia Severus Snape, profesor którego nigdy nie darzyła sympatią, miał wypadek i wylądował w szpitalu. Miała nadzieję, że może dzieje się coś poważnego, że może każą uczniom jechać do domów ze względów bezpieczeństwa. Ale nic z tego. Po trzech dniach nauczyciel wrócił do pracy jakgdyby nigdy nic.

Dwa lata temu do Hogwartu zaczął chodzić ten sławny Harry Potter. Wtedy miały miejsce naprawdę straszne rzeczy, pamiętała, że z wypiekami na twarzy czytała o pojawieniu się w szkole Złego Czarnoksiężnika przebranego za zwykłego belfra. Tylko że dwa lata temu jeszcze jej własny pobyt w tej szkole wydawał się bardzo odległy.

Ale kiedy w zeszłym roku po zamku szalał ten potwór, Bazyliszek, to już po cichu marzyła, że ktoś zamknie tę niebezpieczną uczelnię. Jak na złość jednak sprawa się wyjaśniła jeszcze przed wakacjami, a potem przez całe lato panował sielankowy wprost spokój. Żadnych złych wieści, żadnych informacji o tym Czarnym Magu ani o jego uczniach, żadnych bestii na wolności czyhających na niewinnych uczniów. Żadnej nadziei, by mogła zostać w domu i dalej uczyć się z rodzicami i może czasem z korepetytorem. I bawić się na codzień z Suzy i Dannym z sąsiedniego domu. I chodzić na zakupy z mamą. I patrzeć jak mały Allan rośnie i stawia pierwsze kroki…

Znowu zebrało jej się na płacz.



Czytaj dalej

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz