czwartek, 4 czerwca 2015

1.11

Gdy następnego ranka przyszedł do gabinetu, Cecile już tam była.

– Przepraszam, za wczoraj…

– Przepraszam, nie powinnam była – powiedzieli jednocześnie. I się roześmiali, trochę nerwowo, tak jakby oboje czekali w napięciu, by wypowiedzieć te słowa i z ulgą odetchnęli, gdy już padły.

– Kawa jest gotowa – dodała Cecile i jedną ręką zwinęła ze stołu swoje papiery, a drugą machnęła różdżką, by przenieść tacę. Patrzył, jak dzbanek pełen gorącego napoju i delikatne filiżanki lądują precyzyjnie na środku stołu, tak, że ani kropelka się nie rozlała, ani spodek nie zadzwonił. Uśmiechnął się, przypominając sobie, jak zobaczył ją po raz pierwszy, ręcznie zbierającą rozbite okruchy. Gdzieś w głowie mignęła mu myśl, że ostatnio dużo częściej zdarza mu się uśmiechać.

– Zaraz powinna być poczta – powiedział siadając w sąsiednim fotelu.

– Tak. A w międzyczasie chciałam cię prosić o pomoc. Pomyślałam sobie, że może to jest dla mnie szansa. Że mogłabym pod koniec roku razem z dzieciakami zdać egzaminy i wreszcie zakończyć ten etap. Jak widzisz, próbuję się przygotowywać… – wskazała na papiery na swoich kolanach. – Chciałbyś mi pomóc ze swoimi przedmiotami?

Dalszy ciąg poranka upłynął im na planowaniu nauki, czytaniu poczty i szykowaniu się do zajęć. Kiedy był już czas, aby iść do klasy, zebrał poprawione kartkówki i ruszył do drzwi. Chciał chwycić za klamkę, ale arkusze rozsypały mu się po podłodze. Ukucnął by je pozbierać i wreszcie zdobył się na odwagę, by przeprosić Cecile tak, jak sobie to wczoraj ułożył.

– Jeszcze raz chciałem przeprosić, nie powinienem był próbować wczoraj wnikać w twoje myśli – powiedział, nie podnosząc wzroku znad podłogi i bardzo powoli zgarniając prace. – Wiesz, przeglądałem ostatnio swoje własne wspomnienia. I ty tam byłaś. I byłem ciekaw… Bo zacząłem rozumieć, o co wtedy chodziło. I tylko chciałem ci powiedzieć, że ja wiem… to znaczy, że ja rozumiem, co to znaczy być ciągle na drugim planie. I że gdybym mógł pomóc… Ale co ja mogę? Dobrze wiem, że nic nie mogę poradzić i bardzo mi przykro. Chciałem, żebyś wiedziała.

– Okej – powiedziała cichutko. Jeszcze chwilę w milczeniu zbierał papiery nie patrząc na Cecile. Kiedy jednak miał już wychodzić, dodała jeszcze:

– Dziękuję. Naprawdę dziękuję, że mi to powiedziałeś. I… Ja też rozumiem. Ale nie wracajmy do tego więcej, dobrze?



Czytaj dalej

1 komentarz:

  1. Jestem dumna z tej sceny :) Czy ktoś może chce się podzielić wrażeniami?

    OdpowiedzUsuń