czwartek, 25 czerwca 2015

2.4

Kwadrans później był w skrzydle szpitalnym. Cecile najwyraźniej już na niego czekała, bo gdy zapukał otworzyła mu ubrana w szpitalną pelerynę i szybko wyszła na zewnątrz.

– Ufff! Wreszcie wolna! – Odetchnęła i uśmiechnęła się. Rzeczywiście wyglądała na zmęczoną, nawet pomimo uśmiechu. – Co robimy?

– Jesteś bardziej śpiąca czy głodna?

– Jadłam obiad teraz z dzieciakami. I nie, nie chcę spać. Pisałam ci. Potrzebuję oderwać myśli od tego, co się dzieje, a jak zasypiam, to to wszystko wisi nade mną jak burzowe chmury.

– Jest tak źle? – spytał. Przez ostatnie dni zupełnie nie zastanawiał się nad sytuacją w szkole, a jedyne jego przemyślenia na temat epidemii były takie, że zabrała mu Cecile.

– Jest dziwnie. Ja się chyba nie nadaję na pielęgniarkę. Gdzie idziemy?

– W odpowiednie miejsce. Opowiadaj.

– Poppy nie jest pewna, co to za choroba. Powiedziałybyśmy, że to zwykła grypa, tylko te koszmary… Nie da się zbić gorączki i dzieci budzą się z krzykiem. Rozjechany chomik, śmiertelnie ranna sowa, przyjaciółka umierająca na gruźlicę… Wiesz, z jaką ulgą wczoraj w nocy zajmowałam się chłopakiem, któremu się całkiem połamała miotła? To znaczy we śnie. Bo wcześniej jedna ze starszych uczennic miała koszmar, że jej siostrzyczka też się dostała do Hogwartu i poszła do Zakazanego Lasu… No właśnie. Właśnie o tym nie chciałam mówić. Cały czas mam teraz włączone hasło, żeby nikt mi nie próbował czytać myśli, bo mam wrażenie, że mi zaraz głowa eksploduje. Tyle dookoła cudzych koszmarów, że wydaje mi się jakby próbowały wniknąć i do mojego mózgu.

– To w Nimbusie się nauczyłaś nakładać hasło? Pierwszy raz widziałem takie coś w praktyce.

– Tak, w pracy. W sumie każdy miał obowiązek się tego nauczyć. Taka jest chyba różnica między przemysłem a akademią. Chociaż może nie, nie wiem. W każdym razie tam się kierownictwo bało konkurencji, więc mieliśmy dość solidnie przygotowane szkolenia. Zresztą, jak się jest samotną kobietą w obcym kraju w firmie pełnej magów, to chętnie się ćwiczy samoobronę.

– W drugą stronę też was uczyli? To znaczy czytania myśli?

– Nie, nie byłam szpiegiem – roześmiała się. – Nigdy nawet nie próbowałam dla siebie samej, nie licząc jakichś kursów, gdzie łączyli nas w pary i każdy bardzo intensywnie myślał o ulubionym kolorze. Gdzie jesteśmy?

– Na miejscu.

Rozejrzała się dookoła. Byli na szczycie niewielkiego pagórka. Na tyle blisko zamku, że wcale nie czuła przebytej drogi, a jednocześnie na tyle daleko, że rozciągał się przed nimi piękny widok na teren Hogwartu. Mogli z daleka patrzeć w okna głównej części gmachu i obserwować małe figurki biegające po dziedzińcu.

– Odkryłem to miejsce jak już byłem nauczycielem – powiedział rozkładając swój płaszcz na trawie i wyjmując termos i metalowy pojemnik. – Lubię tu siadać. Ja widzę wszystkich i mam złudzenie, że panuję nad całym zamkiem. A oni widzą mnie i myślą, że nad nimi czuwam. Albo że ich kontroluję.

– A wolałbyś czuwać czy kontrolować? – spytała.

– Wolę, żeby myśleli, że mam nad nimi władzę. Proszę – podał jej aluminiowy kubek z gorącym i aromatycznie pachnącym napojem. Usiadła i ostrożnie wzięła go w dłonie.

– Dobre. Co to?

– Nazywa się “jak wyczarować kosz piknikowy w piętnaście minut”. Częstuj się.

Oprócz ziołowej herbaty były też ciasteczka z bakaliami. Jeszcze ciepłe.

– Pycha. Myślałeś kiedyś, żeby podać przepis na swoich zajęciach?

Spróbował sobie to wyobrazić. Nie mógł się nie roześmiać.

– Zepsułbym całą swoją reputację.



Czytaj dalej

4 komentarze:

  1. Mam problem z nawiasami w dialogu. Niby nie ma żadnej zasady, która by tego zabraniała, ale generalnie... no nie używa się tego. Jak brzmi wypowiadanie nawiasu? Proponuję rozdzielić to na kilka zdań "Wiesz, z jaką ulgą wczoraj w nocy zajmowałam się jednym chłopakiem? Od ciebie chyba zresztą, mówił, że gra w drużynie Slytherinu. Całkiem połamała mu się miotła." albo jakoś to inaczej rozwiązać ;)
    Dalej, Zakazany Las, nie Zabroniony (Znowu brzmi jak kalka z angielskiego "Forbidden Forest" - z czystej ciekawości, czytałaś książki/oglądałaś filmy/cokolwiek głównie po angielsku? Bo takie wrażenie odnoszę :P)
    "patrzeć w okna głównego skrzydła" - głównej części budynku? Skrzydła z reguły właśnie nie są "główne".
    Podoba mi się pomysł z tajemniczą chorobą, umiejętnie dawkujesz ilość informacji jaką dostaje czytelnik. Czuję się zaintrygowana ;) Bardzo dobry i naturalny dialog na końcu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz całkowitą rację. Mnie ten nawias też się nie podoba, w sumie wydaje mi się, że ten wtręt nie jest wcale potrzebny; to, że ten chory jest ze Slytherinu, jest potem jeszcze dalej wspomniane. "Zabroniony Las" to po prostu dziwoląg, który mi spłynął na klawiaturę, zdecydowanie nie uznaję tego za lepsze tłumaczenie, samo tak się zrobiło.
      Czasem jest tak, że po prostu jakiś fragment ma w sumie sporo nieudanych rzeczy. Albo dlatego, że za mało go sprawdzałam, albo odwrotnie, za dużo poprawiałam bez sensu :) W tym bym jeszcze trochę poprawiła, ilość wielokropków mnie denerwuje, ale nie miałam dobrego pomysłu.
      Fajnie, że dajesz znać o tym, co jest nie tak!
      I tak, masz rację, czytałam i po angielsku i po niemiecku, a filmy tylko po angielsku oglądałam. Ostatnio dostałam od mamy cały komplet w tłumaczeniu pana Polkowskiego i teraz powoli próbuję nadrabiać. Cięgle mam jeszcze nadzieję, że potrafię języka polskiego używać w miarę sprawnie i poprawnie, bo w obcych jestem zdecydowanie gorsza.
      Pozdrawiam serdecznie!

      Usuń
    2. Zawsze jednak jest kompletnie inaczej, kiedy ktoś spojrzy "świeżym okiem" na Twoją twórczość :) Bo to prawda, że jak siedzi się i męczy jeden fragment przez bardzo długo, to po prostu przestaje się zauważać różne błędy, czy nawet nie tylko błędy, ale i niezgrabności. Albo wtedy trzeba odłożyć tekst tak minimum na miesiąc, albo dać komuś innemu do przeczytania :)
      A no właśnie, to sporo wyjaśnia ;) Jak się dość płynnie posługuje więcej niż jednym językiem, to bardzo łatwo o zupełnie nieświadome kalki.
      Potrafisz używać polskiego, potrafisz :) Błędy się każdemu zdarzają.

      Usuń
    3. Dlatego tak cenię sobie np. Twoje "spojrzenie świeżym okiem". Bardzo przydatne.

      P.S. Podoba mi się ilość ":)" w Twoim komentarzu. Ja sama jak piszę coś i się uśmiecham, to ciężko mi zdanie zakończyć zwykłą, szarą kropką :) Czasem się zastanawiam, kiedy emotikonki wejdą do zwykłej interpunkcji.

      Pozdrawiam serdecznie!

      Usuń