czwartek, 10 września 2015

4.2

Po lekcji Snape poszedł do gabinetu i nie był pewien, czy chce zastać tam Cecile, czy nie. Była o coś zła na niego, nie do końca rozumiał o co, i bardzo nie chciał musieć cokolwiek z tym robić. On sam też był wściekły, ale swoich emocji tym bardziej nie miał zamiaru analizować. To tak jak z Czarnym Lordem. W pewnych sytuacjach lepiej nie nazywać rzeczy po imieniu. Są sprawy, które wywołane z nicości zaczynają żyć własnym życiem i lepiej z nimi nie igrać. Bezpieczniej jest po prostu być wkurzonym na cały świat.

Z drugiej strony potrzebował teraz zwykłej, codziennej Cecile, z którą mógłby się wspólnie zastanowić, co do cholery mieli zrobić z koszmarami, kartami i fałszywymi listami z ministerstwa.

Z dziwną mieszaniną ulgi, radości i rozczarowania stwierdził, że była w międzyczasie w pokoju, zajmowała się ich “pracą”, ale gdzieś wyszła. Sterta papierów, którą zostawił w nieładzie, była teraz ładnie uporządkowana. Obok leżały różne notatki wykonane ładnym, czytelnym pismem jego asystentki, na samym wierzchu zaś - otwarty list.

Usiadł na miejscu Cecile, żeby zobaczyć, czy w tym, co napisała, nie będzie jakichś nowych informacji, albo czegoś, co pomoże mu znaleźć jakikolwiek punkt zaczepienia. Wziął do ręki kopertę i jednocześnie mimochodem zauważył, że musiała wyjść dosłownie przed momentem, bo ciągle czuć było ciepło jej ciała promieniujące z fotela. Czytając wiadomość od Madam Pomfrey (“Cecile, czy możesz przyjść teraz, natychmiast, do szpitala? Potrzebuję, by ktoś się zajął dziećmi, gdy ja…”) odruchowo wyciągnął rękę w kierunku stolika i chwycił kubek z herbatą. Jeszcze ciepła. Pociągnął łyk, zdążył pomyśleć, że trochę za mocna i zbyt gorzka jak na jego gust i wtedy zorientował się, że trzyma w ręku nie swój kubek, tylko ten, z którego Cecile piła przed paroma minutami.

Odstawił napój gwałtownie na stół, zrzucając przy okazji leżące na blacie papiery. Wstał, szturchnął je nogą i zdecydował, że dużo lepiej będzie mu się myślało na świeżym powietrzu, skoro na zawodową pomoc swojej byłej asystentki nie ma póki co szans.



Czytaj dalej

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz