czwartek, 22 października 2015

5.5

Cecile patrzyła zdziwiona za znikającym za drzwiami Snape'em. Przyszedł, prawie bez słowa podał jej lekarstwo, poczekał aż wypije i wyszedł. Ona sama ciągle jeszcze była nie do końca przytomna po niespokojnej nocy. Dopiero nad ranem udało jej się trochę przespać.

Cudowna mikstura błyskawicznie zaczęła działać. Cecile oparła się o poduszkę i przez chwilę po prostu cieszyła się lepszym samopoczuciem, lecz po chwili zdecydowała, że nie ma sensu marnować tego czasu na nicnierobienie. Postanowiła zacząć od prostego zadania. Wczoraj wrzuciła do nie do końca rozpakowanej walizki wszystkie swoje rzeczy. Miała tego na tyle niewiele, że mogła przenieść się do szpitala z całym dobytkiem. Tylko że poprzedniego dnia nie miała siły niczego porządkować, więc jej bagaż był w wyjątkowym nieładzie. Czas to ogarnąć.

Poskładała równo czyste ubrania, odłożyła na bok te, które powinny pójść do prania. Pozbierała porozrzucane drobiazgi do kosmetyczki. Uczesała się i poprawiła makijaż. Schowała lusterko na samo dno, brzęknęło metalicznie stukając o jakieś pudełko. O, zdjęcia Yannicka, które zapakowała sobie na wypadek, gdyby zaczęła za nim tęsknić. Kompletnie o nich zapomniała! Może gdyby Snape je obejrzał, łatwiej byłoby mu we śnie bronić jej synka? Musi się go spytać.

Schowała puszkę z fotografiami z powrotem do torby, a leżącą luzem teczkę przełożyła do kieszonki w wieku walizki. Zaraz. Te papiery. Wyjęła jeszcze raz dokumenty i przejrzała je dokładniej. Coś jej się przypomniało, ale nie była pewna, czy to cokolwiek istotnego. Jej świadectwo pracy, potwierdzenie rocznego bezpłatnego urlopu, jej własny życiorys i opis oferty z Hogwartu razem z plikiem innych ofert, które dostała od pośrednika.... W wakacje czytała je wszystkie uważnie, choć wiedziała, że tylko powrót do starej szkoły ją interesuje. Czy to nie w tych ogłoszeniach widziała coś ważnego? “Manadżer mioteł (ekipa sprzątająca)”, “Opiekunka dla trójki grzecznych dzieci od zaraz”, “Idealna praca dla chcących dorobić w swoim miejscu zamieszkania”. O! To to!

Dynamicznie rozwijająca się firma poszukuje pracowników biurowo-administracyjnych. Oczekujemy podstawowych umiejętności w pracy różdżką (zapewniamy szkolenie dotyczące mniej znanych czarów) i umiejętności sprawnego wysyłania i odbierania przesyłek sowich.

Idealna praca dla matek pracujących w domu, emerytów i przedsiębiorców urzędujących w prywatnej przestrzeni w godzinach od 10:00 do 17:00.

Obowiązki:

  • Przyjmowanie paczek i listów w swoim domu
  • Sortowanie przesyłek
  • Weryfikacja zawartości
  • Przyjmowanie zgłoszeń prenumeraty
  • Wysyłanie odpowiedzi na zgłoszenia (potwierdzenia, zamówione czasopisma i przedmioty kolekcjonerskie)
  • Wysyłanie paczek i listów za pośrednictwem własnej sowy i lokalnego urzędu nadawczego.
  • Komunikacja z lokalnym wydziałem wsparcia przez sowy i arkusze magiczne.
  • Systematyczne uzupełnianie danych w arkuszu magicznym

Oferujemy stabilne zatrudnienie z miesięczną pensją nawet do 130 galeonów miesięcznie (po odliczeniu podatku).

Jeśli zainteresowała cię ta oferta, skontaktuj się z nami bezpośrednio przez zwrotną sowę. Odpowiemy na pewno.

Uśmiechnęła się gorzko, starannie wygładziła papier i zostawiła go na wierzchu. Już wtedy treść wydała jej się podejrzana. Żadnej informacji o pracodawcy, wszystkie obowiązki zdalne, kontakt ze zleceniodawcą tylko przez sowę… Ona nie szukała takiej pracy, więc nie wgłębiała się w szczegóły, ale teraz doskonale widziała, o co chodzi.

Ciekawe, czy w jakimś małym domku w Anglii pracowita żona pomiędzy odkurzaniem salonu, wyczarowywaniem obiadu i sprawdzaniem pracy domowej dziecka spędza czas na wycinaniu Kart Bohaterów i rozsyłaniu ostrzeżeń z Ministerstwa. Bo przecież tak to chyba jest zorganizowane? Ktoś musi te przesyłki przygotowywać – ciekawe czy dostaje je od “grupy wsparcia” już zaklęte, czy też samemu rzuca na nie czary, które opanowała na, zapewne zdalnym, szkoleniu? Raczej to drugie, dzięki temu nie ma niebezpieczeństwa, że prawdziwy mózg operacji może zostać wykryty przez reverse-charming.

Cóż, jedyne co im to daje to informację, że nie ma sensu szukać osoby, która stoi za przesyłkami. Nawet jeśli to nie dokładnie do ogłoszenie, to mogło być inne, podobne.




Czytaj dalej

Ciąg dalszy w poniedziałek, 26.10.2015 o 18:00
Można komentować anonimowo.
Polub Limotini na facebooku.

4 komentarze:

  1. Przeczytać, przeczytałam już wczoraj, ale zabrakło mi sił na napisanie komentarza. Ale już jestem.
    Snapuś dał jej lekarstwo i uciekł, bo:
    a) bał się przyznać, że nic nie zdziałał
    b) bał się, że zacznie pytać o lekarstwo
    c) jedno i drugie
    Tak to jakoś widzę. W sumie praktycznie na jedno wychodzi, bo wszystko się ze sobą łączy. Ale serio mam teraz zagadkę co to była ta mgiełka. Myślałam też nad tym, czemu Snapuś śni o tym samym co Cecil i wyjaśnienie mam tylko jedno. Bo raczej wątpię, by martwił się utratą dzieciaka, którego nigdy nie poznał. Więc
    a) to dlatego, że Cecil tamtego dnia opowiadała mu o synu ( co wciąż mnie nie przekonuje)
    b) Powoli się już w sobie zakochują, ale jeszcze na razie delikatnie i nieświadomie, dlatego Snapuś mniej przeżywa te sny. Dokładniej rozumiem to jako, że pozwalając na zabranie syna Cecil, on jakby traci ją, bo by mu tego nie wybaczyła. Jakoś tak.
    No i to ogłoszenie. Dałaś nadzieję, że znajdą sprawcę, a potem ją odebrałaś :D Ale podejrzewam, że nasz genialny duet i tak na coś wpadnie.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mam czasu teraz długo pisać (choć przeczytałam uważnie), więc tylko tyle: jesteś CU-DO-WNĄ czytelniczką. Bardzo dziękuję za spisanie przemyśleń!

      Usuń
  2. Ufff ponownie musiałam nadrobić kilka rozdziałów... Cierpię na chroniczny i nieuleczalny brak czasu. Opowiadanie widzę, że się rozkręca. Coraz więcej światła rzucasz na nie i można dostrzec wiele istotnych szczególików ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z brakiem czasu rozumiem Cię aż za dobrze, niestety :(

      Usuń