poniedziałek, 9 listopada 2015

5.10

Lena siedziała w kąciku na progu drzwi i już tylko leciutko pociągała nosem. Na dworze zrobiło się ciemno, a jedynym źródłem światła na klatce schodowej były wąskie okienka w grubych murach. Dziewczynka przestała już tęsknić za domem, a za to zaczęła się bać, jak wróci do sypialni. Kiedy już prawie zaczynała panikować zobaczyła na półpiętrze światło i usłyszała znajome głosy.

– Tu nas chyba nikt nie usłyszy? – spytał Nero.

– Nie, w te strony rzadko ktokolwiek zachodzi, mówiłam Ci. Znalazłeś coś? – odpowiedziała mu Jenny. – Da się tu gdzieś usiąść?

– Tylko na ziemi. Ale nie ma co siadać. Nic mi się nie udało znaleźć. Albo ta mapa jest do kitu, albo coś robimy źle.

– Pokaż! – dziewczyna wyciągnęła w jego kierunku rękę. Podał jej złożoną kartkę. Rozłożyła ją i przyjrzała jej się dokładnie.

– Oglądałem to ze wszystkich stron. To nie ma sensu.

– Ale to musi być Hogwart! Co by to mogło być innego? To zaznaczone miejsce musi być dostępne z którejś z sypialni Slytherinu.

– Obejrzałem wszystkie ściany. Rzucałem czarami jak szalony. Obstukałem nawet niektóre miejsca. Nie ma ani drzwi, ani nawet pusto brzmiącego miejsca. Zupełnie nie wiem, o co w tym chodzi.

– Może powinniśmy iść tam razem?

– Chcesz iść ze mną do mojej sypialni? – Nero spytał wyraźnie rozbawiony.

– A, co, nie chciałbyś?

– Jenny, wiele osób by mi zazdrościło, a kilka wystarczająco mocno, żeby donieść Snape'owi. A nigdy nie zgadniesz, czy będzie wtedy w nastroju, by mi pogratulować, czy zagrozić wyrzuceniem za złamanie regulaminu. A zresztą, nie chcesz, żeby o tym się dowiedziała twoja mama prawda?

– Nie – dziewczyna westchnęła. – A jakby pójść wtedy, gdy nikogo tam nie ma? Albo gdy wszyscy śpią?

– W nocy chyba byłoby najbardziej podejrzane… Ale rzeczywiście, w trakcie śniadania mogłoby się udać. Wiesz co, może jednak weź to i poczytaj jeszcze raz. – podał jej jakiś prostokątny przedmiot. Druga mapa? Książka? – Może coś ci wpadnie do głowy.

– Może to nie ta książka? – spytała Jenny z powątpiewaniem

– Musi być ta. Głos w mojej głowie wciąż mi powtarzał: “Szukaj na parapecie, szukaj na parapecie, kolorowa okładka”. Nic innego tam nie było. Tobie nic nie mówił?

– Mnie tylko ktoś się dopytywał, czy cię kocham.

– No to mu powiedziałaś. Ja też.

– A może chodzi o to, że za mało się kochamy? Rozumiesz, “żar rodzącej się miłości”.

– Jenny, kocham cię szalenie, wiesz przecież o tym! – Nero się roześmiał.

– Ja Ciebie też, ale może nie o to im chodzi? – dziewczyna spytała niepewnie.

– Nie wiem. Weź książkę i poczytaj jeszcze raz. Może ty znajdziesz coś interesującego. Jenny i Nero zaczęli powoli schodzić, a Lena bardzo cichutko podążyła za nimi, starając się ciągle być w cieniu, ale nie tracić z oczu blasku ich latarni. Już nie była smutna ani przestraszona. Ciekawiła ją TAJEMNICA.




Czytaj dalej

3 komentarze:

  1. Para gówniarzy, jakaś książka i mapa. Hum... Hum... Hum... Nero, jeśli dobrze kojarzę to ten chłopak ze szpitala. Na początku podejrzewałam, że jest zamieszany w te dziwne wysyłki ze snami, bo nagabywał wieczorami tą dziewczynę. Ale tutaj czegoś innego szukają, co oczywiście nie wyklucza pierwszej wersji. Generalnie się już pogubiłam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze kojarzysz, że Nero to chłopak ze szpitala.
      Eh, nie lubię tej sceny. Niby dzieje się w niej to, co chcę, żeby się działo, pokazuje wszystko to, co chcę pokazać, ale jakoś nie "czuję" tej dwójki bohaterów :( Napiszcie mi, że to się źle czyta, tak żebym musiała nad tym popracować...

      Usuń
    2. Czuć też nie czuję. Ale wnioskuję, że to takie typowe młodzieńcze zakochanie. Używają wielkich słów, a w rzeczywistości nie znają ich znaczenia. Myślę, że jest git. Ale pamiętaj. Zawsze może być lepiej.

      Usuń