poniedziałek, 16 listopada 2015

5.12

Snape poczekał aż zmieniły temat i dopiero wtedy delikatnie zapukał różdżką w kotarę. “Mój drugi tata!” Co za idiotyczna zabawa!

Lena cichutko się pożegnała i pobiegła do siebie. Siadł na krześle, które mu Cecile wskazała i z umiarkowanym zaciekawieniem oglądał zdjęcia. Pomysł sam w sobie nie był zły, na pewno wart spróbowania, ale mimo wszystko nie sądził, żeby zadziałał. Nie zachwycał go ani widok pulchnego bobaska, ani wesołego przedszkolaka, ani uśmiechniętego młodego chłopaka. Nie wzbudzał w nim żadnych uczuć. Ale może Cecile miała rację. Nawet jeśli ma patrzeć na ochronę tego chłopaka jako na swój obowiązek, łatwiej mu będzie, gdy będzie widział w nim żywego człowieka.

W pewnym momencie zorientował się, że z większą uwagą przypatruje się ożywionej twarzy Cecile niż zawartości zdjęć. Kiwał głową i zadawał pytania w odpowiednich momentach, bo nie chciał burzyć jej radosnego nastroju. Należało jej się parę chwil radości po paru dniach koszmarów. Przeniosła się całą sobą do świata wspomnień, w którym nie było dla niego miejsca. Nie wszystkie fotografie mu jednak pokazywała. Na niektóre zerkała tylko i chowała je z powrotem do pudełka bez żadnego komentarza.

– Cecile, przepraszam, że przeszkadzam. Możesz podejść na moment? – ostry głos Madam Pomfrey zaskoczył ich oboje. – Potrzebuję pomocy, nie dam rady z tym sama, a już zaczęłam. Zaraz panu oddam moją pomocnicę, profesorze Snape.

Kiedy obie wyszły, Snape nie mógł opanować ciekawości. Okazało się, że w pudełku wylądowały prawie wszystkie dłużej trwające sceny, parę zupełnie nieciekawych zdjęć oraz jedno, na którym Cecile siedziała w stroju kąpielowym na trawiastej plaży mocno przytulona do jakiegoś brodacza. Hmmm. I jeszcze jedno, ten sam brodacz biegający po łące z Yannickiem. Więcej nic interesującego.

Obok leżało stare blaszane opakowanie po czekoladkach. Otworzył je delikatnie. Było pełne starych fotografii. Wszystkie przedstawiały Jamesa Pottera, w różnych pozach i sytuacjach. Kilka ktoś ozdobił ręcznie rysowanymi serduszkami albo kwiatkami. Niektóre jeszcze z czasów szkoły, niektóre późniejsze. Jaki on młodziutki! Snape'owi zawsze wydawało się, że Potterowie starzeją się razem z nim i dopiero teraz sobie uświadomił, że oni wszyscy byli wtedy dzieciakami. Uwikłanymi w bardzo poważne sprawy, ale tak naprawdę niewiele starszymi od jego zupełnie nie znających życia uczniów.

Na samym dole był jeszcze wycinek z gazety z artykułem o śmierci Lily i Jamesa.

Zamknął pudełko, ostrożnie odłożył na miejsce i wyszedł ze szpitalika. Wystarczy mu na dzisiaj.




Czytaj dalej

Ciąg dalszy w poniedziałek, 19.11.2015 o 18:00
Można komentować anonimowo.
Polub Limotini na facebooku.

10 komentarzy:

  1. Oj czyżby zabolało Snape'a?
    Mnie by trochę zabolało.

    OdpowiedzUsuń

  2. eeeee... Jednak Potter? Czuję się rozczarowana, jeśli naprawdę chodziło o Pottera.

    OdpowiedzUsuń
  3. No zabolało, co miało nie zaboleć. Ale w sumie to przecież było dawno temu, kilkanaście lat temu. I on wtedy nawet Cecile nie zauważał. Jeśli on się wyleczył ze swojego młodzieńczego zakochania, to i Cecile może, prawda?

    Ale wbrew pozorom Snape się chyba nie zniechęci. Raczej potraktuje to jako taką mobilizację, żeby coś robić. Tak mi się wydaje...

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie miało zaboleć. To są moje odczucia, trochę mocno ukrócone. Zwyczajnie nie lubię Potterów. Ale jak to mawiają, nic nie dzieje sie bez powodu, nie? Więc liczę, że zrekompensujesz mi Pottera jakąś dobrą akcją. :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To o zaboleniu było do pytania wyżej ;) Ale myślę, że Snape ma Potterów równie dość jak Ty. Nic, poczekaj, zobaczysz, co będzie dalej.

      Usuń
    2. ah jeny bo sie przestraszyłam >.< co mnie tu straszysz/?

      Usuń
    3. A widziałaś, jak Cecile na chwilę przeniosła się do bloga Some Say i teraz konkuruje z Samarą? ;)

      Usuń
    4. Komentarze pod http://samarastory.blogspot.ch/2015/11/wspomnienie.html

      Usuń
  5. Dopisałam kolejną część. Poczytaj sobie. Teraz to ja bardziej żyje tym naszym wspólnym opowiadaniem niż moim :P
    Trzeba będzie pomyśleć nad opublikowaniem naszych wypocin.

    OdpowiedzUsuń