poniedziałek, 14 grudnia 2015

6.7

– Sev, obudź się! – otworzył oczy i zobaczył nad sobą twarz Cecile. Przez moment po prostu cieszył się widokiem, a dopiero po chwili zaczęło do niego docierać, że ona czegoś od niego chce. – Co ty sobie myślisz, żeby uciekać ze szpitala w środku nocy! Powinieneś być pod opieką, a nie zaszyty w swojej norze. Wracamy zaraz do infirmerii i nie obchodzi mnie jak się czujesz.

Zatrzymała się dla złapania oddechu, a potem sprawnym ruchem dotknęła jego czoła i spytała delikatnie:

– Ale jak się czujesz?

Czuł się całkowicie, kompletnie wytrącony z równowagi. Ale chyba nie o to jej chodziło.

– Nie boli mnie aż tak mocno głowa – spróbował szybko wstać, ale poczuł się dziwnie słabo. – Tylko chyba nie mam siły…

– No właśnie! – Nie do końca rozumiał, dlaczego rozzłościło ją to jeszcze mocniej. – Jak mamy o ciebie dbać, jak nie wiemy nawet, gdzie jesteś! Dasz radę się sam podnieść?

– Tak – odpowiedział twardo. Wiedział, że jest w stanie zebrać w sobie tyle sił.

– Chcesz się wykąpać u siebie, czy wolisz w szpitalu?

To już było trudniejsze pytanie. Podniósł się, tym razem powoli. Nie było aż tak źle. W takim razie wybierał zacisze własnej łazienki.

– Wolę tu – odrzekł zdecydowanie.

– Przyniosłam ci ręczniki – Cecile otworzyła drzwi łazienki i stanęła jak wryta. – Czy u ciebie zawsze tak wygląda? Nieważne. Posprzątam, a ty uszykuj sobie rzeczy do szpitala.

Zebrał razem trochę bielizny i wygodnych ubrań, cały czas słysząc zza wpółotwartych drzwi cichy głos

Cecile szepczącej różne zaklęcia gospodarskie. Wreszcie stanęła w progu.

– Gotowe. Poczekam na korytarzu. Gdybyś potrzebował jakiejś pomocy…

– Nie!

– Gdybyś potrzebował jakiejś pomocy – powtórzyła spokojnie – mogę zawołać Madam Pomfrey.

Włączył chłodną wodę i najpierw próbował się uspokoić. Gorączka, koszmary, wszystko to bladło w porównaniu z beznadzieją jego obecnej sytuacji. Jeśli już jakimś cudem osoba płci żeńskiej znajdzie się w jego sypialni to okazuje się, że jedyne co ona ma mu do powiedzenia, to żeby się umył, przebrał i ogarnął bajzel w łazience. Przypomniał sobie początek swojego snu i to rozzłościło go jeszcze bardziej, ale z dużą stanowczością powstrzymał się od rozbicia stojących na półce flakonów i zużył ich zawartość zgodnie z przeznaczeniem.




Czytaj dalej

5 komentarzy:

  1. Zużył flakony? Poza tym - niezły fragment, ale moim zdaniem trochę za mało się dzieje jak na cały wpis. Liczę na jakąś dłuższą, elektryzującą scenę w czwartek :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Flakony poprawiłam :)
      A jakiej to elektryzującej sceny się spodziewałaś? Tzn. co jeszcze oczekiwałaś, że się stanie? Czy też po prostu tylko o to chodzi, że za krótko?

      Usuń
    2. Flakony poprawiłam :)
      A jakiej to elektryzującej sceny się spodziewałaś? Tzn. co jeszcze oczekiwałaś, że się stanie? Czy też po prostu tylko o to chodzi, że za krótko?

      Usuń
  2. Genialne. Nie obchodzi mnie jak się czujesz, ale powiedz jak się czujesz.
    "– Gotowe. Poczekam na korytarzu. Gdybyś potrzebował jakiejś pomoc
    – Nie!
    – Gdybyś potrzebował jakiejś pomocy – powtórzyła spokojnie – mogę zawołać Madam Pomfrey. "
    O czym Snapuś pomyślał?
    E tam, fajnie wyszło :D

    OdpowiedzUsuń
  3. " Jeśli już jakimś cudem osoba płci żeńskiej znajdzie się w jego sypialni to okazuje się, że jedyne co ona ma mu do powiedzenia, to żeby się umył, przebrał i ogarnął bajzel w łazience."

    HAHA dobre ;) Fajnie jest sobie poczytać o jego bezradności. Odkrywasz kolejną jego twarz (tak różną od tego do czego jestem już przyzwyczajona). Czekam na c.d.

    OdpowiedzUsuń