czwartek, 17 grudnia 2015

6.8

Siedział owinięty kocem przy biurku, którego wcześniej używała Cecile i kończył pisać list. Przeczytał go jeszcze raz.

Droga Justyno!

Zawsze mówił do niej Justysia, ale w piśmie jakoś dziwnie to wyglądało.

Chciałem przekazać mój obecny adres. Gdyby czegoś Wam brakowało, albo gdyby pani Snape potrzebowała pomocy, bardzo proszę o wiadomość na adres:

Severus Snape

Hogwarts

Urząd Pocztowy nr 234

Hogsmeade, ***shire

Z szacunkiem

S

Justysia bardzo sceptycznie podchodziła do korzystania z pomocy sów, choć wiele razy tłumaczył jej, że to taki rodzaj gołębi pocztowych.

Szybko wysłał list, bojąc się, że jeszcze trochę, a się rozmyśli. Tak naprawdę to było bardzo wygodne, że mógł przez cały rok szkolny nie myśleć w ogóle o Kenilsworth. Odpowiadało mu, że mógł zamknąć cały ten temat w wakacyjnych miesiącach. Tylko że teraz… W sumie zależało mu, żeby wiedzieć od razu, gdyby działo się coś złego.

Nagle jego myśli skręciły w stronę jedynej dobrej strony pobytów w Warwickshire. Długie wieczory, które mógł poświęcić na cieszenie się swoim “mugolskim” hobby. Nigdy nikomu na Hogwarcie nie opowiadał o tej fascynacji. Tym bardziej nikomu nie mówił o tym co odkrył. Potrafił… Wydawało mu się, że potrafi, przy pomocy czarów osiągnąć dużo lepszy efekt. Na razie dwie–trzy minuty, ale gdyby tylko miał czas i odpowiednie materiały. No i pomysł. Gdyby kiedyś nad tym naprawdę siadł, to może wreszcie udałoby mu się zrobić coś, co Cecile uznałaby wreszcie za godne podziwu.

Ciekawe, gdzie ona się teraz podziewa. Odprowadziła go rano do szpitaliku i zniknęła. Jedyne, o czym rozmawiali po drodze, to sposoby przesyłania listów ze zwykłego świata do Hogwartu. Zapisała mu adres, którego używali jej rodzice i zniknęła.




Czytaj dalej

Ciąg dalszy w poniedziałek
Można komentować anonimowo.
Polub Limotini na facebooku.

7 komentarzy:

  1. Wgl nie umiem sobie trochę wyobrazić

    Snapusia mówiącego do kogoś

    zdrobnieniem, ale cóż.
    Teraz kolejna zagadka, co było jego

    hobby, no ja nie moge no.
    Pani Snape? Matka? Żona? A skoro w liście do Justysi napisał "Pani" to może Justysia to jakaś gosposia, opiekunka?

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie. Chyba źle kombinowałam. Dzisiaj w tramwaju na to wpadłam, takie olśnienie i mam nową teorię. Co prawda Justysia nadal pasuje mi na gosposię, ale to chyba nie to. Pomyślałam, że gdyby Pani Snape była matką Snapusia to raczej nie mówiłby o niej pani, tylko powiedział jednak, że matka. Tak myślę, no przynajmniej dopóki nie nienawidzi jej tak by się jej wyrzec, ale nie wiem czy w tym wypadku wgl by się interesował jej losem. A zatem nowa teoria brzmi tak. Pani Snape, to druga żona ojca Snapusia, wtedy mówiłby o niej pani. A Justysia mogłaby być jej córką, niespokrewnioną ze Snapusiem, a jednak może w mało wiele dobrych kontaktach. Powiedz, czy jestem chociaż blisko?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No więc "pani Snape" to może być przecież dowolna osoba z rodziny jego ojca. Teoretycznie może to być też bezpośrednia rodzina samego Snape'a: jego żona, albo adoptowana córka (może ożenił się z kobietą, która miała 10 letnią córkę i dał jej swoje nazwisko)?
      A to że mówi do niej "pani" może oznaczać dwie rzeczy: albo że on sam tak ją nazywa (co nie jest wcale aż takie dziwne nawet jeśli to jego dalsza krewna, przecież do swojego szefa mówi 'profesorze Dumbloedore', a o koleżance "McGonagall" . Albo może też to jest forma, której Justysia używa. Zobacz, że jak piszę np. do lekarza mojego taty, to mogę zamiennie napisać: "Niech pan się dobrze zajmuje moim ojcem" albo "panem Kaczmarek" - jeśli wiem, że on w ten sposób myśli o swoim pacjencie.
      A odpowiadając na Twoje pytanie: druga żona ojca + jej córka bardzo ładnie by pasowały do tego schematu. A czy tak rzeczywiście będzie - to nie powiem :)

      Usuń
    2. Nie wiem, myślałam o żonie, ale to mi jakoś nie pasuje nawet do Twojego Snapusia. Kuźwa czego ja już nie rozważałam, ale napisałam to, co mi się najbardziej wydaje, ale pewnie nie trafiłam.

      Usuń
    3. Moim zdaniem Snape nie może mieć żony ukrytej w Kenilworth przede wszystkim dla tego, że wtedy wylądowalibyśmy w Jane Eyre :)

      A oprócz tego... No cóż, jako dwudziestolatek robił masę głupot, dlaczego niby nie miał się z rozpaczy i ożenić? A potem porzucić? A potem, próbując jednak odzyskać dobre imię, zaopiekować się (byłą?) żoną, ale nie chwalić się nią przed światem? Moim zdaniem, spokojnie mógłby ;)

      Usuń
    4. No właśnie żona też mi jakoś nie pasuje. Nie wiem motasz mi teraz.

      Usuń