poniedziałek, 11 stycznia 2016

7.2

Problem ze szpitalem jest taki, że człowiek ma za dużo czasu na myślenie - pomyślał sobie patrząc w sufit infirmerii. Kiedy nie poruszał głową, czuł się całkiem znośnie. Tylko miał już serdecznie dość swojego własnego towarzystwa. Gdyby Cecile go odwiedziła! Ale ona pojawiała się rzadko i na krótko. Co mogła mieć innego do roboty?! Dlaczego nie mogła siedzieć tuż obok przez cały dzień? Wczoraj, kiedy Madam Pomfrey nie patrzyła, przemienił surowe szpitalne krzesełko w prosty, ale mięciutki i wygodny fotel. W nagrodę dostał promienny uśmiech, ale Cecile i tak musiała sobie iść po paru minutach.

Przez dłuższą chwilę bawił się w układanie sobie w głowie różnych rozmów ze swoją pomocniczką i dopiero po jakimś czasie zorientował się, że ktoś próbuje czytać jego myśli. Co gorsza, zorientował się, że coś jest nie tak przede wszystkim dlatego, że pytania, które go dręczyło, na pewno nie zadałby sobie sam. Zdecydowanie tracił czujność! Choć przecież powinien się tego spodziewać, po tym jak poprzedniego dnia ostrożnie wypowiedzieli zaklęcie dające innym dostęp do ich myśli. Oczywiście miał założone hasło, tak jak nauczyła go Cecile. Nie na wszystko, mało ważne rzeczy, takie jak co lubi jeść na śniadanie albo jaki jest program piątej klasy, stały otworem dla każdego zainteresowanego. Ale bardziej osobiste tematy i sprawy istotne strategicznie, trzymał pod kluczem. Włamywacz póki co zdawał się nie dostrzegać, że nie do wszystkiego ma dostęp. Snape miał więc czas zastanowić się nad odpowiedzią na postawione mu pytanie.

Nie. To chyba oczywiste, że nie, prawda?

Po pierwsze dlatego, że cały czas był zakochany w Lily. Był w niej zakochany całym sercem, całą duszą, myśl o niej towarzyszyła mu na każdym kroku, była o krok przy każdej ważniejszej decyzji. I to nawet nie o to chodzi, że nie wierzył, by można było kochać dwie osoby na raz. Tylko że to byłoby nie fair w stosunku do Cecile. Bo co mógłby jej dać? Resztki, jakieś popioły tego, co spłonęło w innym ogniu. Cecile zasługiwała na coś lepszego, na coś bardziej pełnego.

Po drugie, nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki. Miłość bez szansy na wzajemność bolała bardziej niż okruchy rozbitego szkła. Lily wolała Jamesa, wszyscy woleli cholernego Jamesa, po co się pakować jeszcze raz w taką samą kabałę? Teraz jest bardziej ostrożny, nie da się nikomu tak podejść.

Po trzecie, zaczynał odkrywać taką najzwyklejszą przyjaźń i bardzo mu się to podobało. Zwyczajna znajomość, gdy dobrze być razem, łatwiej wspólnie pracować i przyjemniej spędzać czas we dwoje niż samemu. Ale bez tego czekania, kiedy druga osoba się wreszcie pojawi, bez tęsknoty, bez zazdrości, gdy uśmiecha się do kogoś innego i z kimś innym też dzieli swój czas. Nie potrzeba mu jakichś romantycznych uciążliwości.

Po czwarte, on chyba nawet nie pamiętał, jak Cecile wygląda. Tylko tyle, że jest drobna i delikatna. Przez moment mignęło mu przed oczami wspomnienie Cecile odbitej w lustrze w gabinecie Dumbledora i ten niesamowity wyraz jej oczu…

Po piąte zaś, przecież to wszystko byłoby bez sensu. Ona za pół roku wraca do siebie. Do swojego świata. Przez chwilę wyobrażał sobie siebie w Szwajcarii i przeraziło go to. Czy umiałby się odnaleźć w obcym kraju? I co by tam robił? Bez znajomości języka i lokalnych czarów? Trochę straszne, ale w sumie emocjonujące… Ciekawe jak tam jest?

Stop. Podsumowując: nie. Zdecydowanie nie.

Był już gotów przedstawić swoją oficjalną wersję wścibskiemu podglądaczowi w jego głowie. Trochę szkoda, że powtarzana po raz drugi już poza hasłem brzmiała jak recytacja wyuczonej lekcji: całkowicie nieprzekonująco.




Czytaj dalej

Ciąg dalszy w czwartek.
Można komentować anonimowo.
Polub Limotini na facebooku.

5 komentarzy:

  1. A co to za włamywacz, który się interesuje ich relacjami? Wścibski jakiś. Dziennikarz szukający dobrego tematu? Gówniarz, który chce się zemścić - nie, to nie bo by nie umiał. I ta końcówka, że brzmiało jak wyrecytowane. Czyli jednak nie jest tego taki pewny. ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie. Po co komu jakieś informacje o łączących ich relacjach? Kogo mogłoby to ciekawić? Oprócz nas, oczywiście ;) Ale to nie o nas chodzi.

      Myślę, że końcówka brzmiałaby sztucznie tak czy siak, niezależnie od tego, czy Snape szuka wymówek, czy też naprawdę myśli, że nic go z Cecile nie łączy :) A dzięki temu my nadal nie wiemy co on naprawdę myśli (tzn. ja osobiście podejrzewam, że on sam po prostu nie wie).

      Usuń
  2. No to zamieszałaś. To oni w końcu będą razem, czy nie? I po przeczytaniu tak mnie trochę wzięło na przemyślenia... Podobają mi się jako przyjaciele. Fajnie opisujesz ich relacje. Proste, nieskomplikowane. Mogą na siebie liczyć. A miłość czasem wszystko komplikuje... Co się stanie jak Snape w końcu przestanie się opierać i zdecyduje się, a ona raczej nie? To chyba byłoby zbyt okrutne?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A jakbyś wolała? Żeby byli razem, czy żeby pozostali przyjaciółmi?

      O tym właśnie Snape myśli, prawda? Że dla niego sytuacja, w której on się zaangażuje i znowu dostanie kosza, byłaby nie do zniesienia. Bo z takim nastawieniem to można wejść w jakiś płytki i powierzchowny związek, a nie w coś dobrego :(

      Usuń
    2. Czytając opowiadania sama się z nimi zaprzyjaźniłam i "jestem" częścią tej specyficznej paczki. Będąc na swoim miejscu nie jestem do końca pewna czy chciałabym ich widzieć razem. Co nie oznacza, że Ty tego dobrze nie pociągniesz i ich ewentualny związek nie będzie wspaniały. No, ale coś mi mówi, że to wcale takie łatwe nie będzie. Znając życie wyciągniesz jakiegoś królika z kapelusza...

      Usuń